**Kate POV**
Następnego ranka obudziłam się w moim łóżku jak codziennie, mając wrażenie że to co stało się poprzedniego dnia było tylko snem. Ale gdy odwróciłam głowę zobaczyłam coś co zaprzeczyło mojej teorii. Zobaczyłam burze skołtunionych loków. Każdy domyśliłby się do kogo one należą gdyby był w mojej sytuacji.Wstałam powoli i cichutko, próbując ze wszystkich sił nie obudzić mojego przyjaciela. Dziwne bo nie pamiętam żebym się wczoraj kładła. Pewnie stało się tak jak w tych wszystkich amerykańskich filmach, że zasnęłam na jego ramieniu z niewinnym wyrazem twarzy a on jakby niby nigdy nic, bez żadnego problemu położył mnie w wygodnej pozycji na moim łóżku a sam ułożył się obok spokojnie zasypiając. Wstałam podeszłam do mojej komody wyciągając potrzebne rzeczy i już chciałam wejść do łazienki, kiedy usłyszałam czyjś zachrypnięty głos. Było oczywiste czyj on był, ale ja jak głupia podskoczyłam w miejscu przestraszona.
- Hej Kat. - tak, tak właśnie kiedyś miał w zwyczaju nazywać mnie Harry.- Przestraszyłem cię?
- Nie no co ty, tylko tak jak każdego ranka robię serie podskoków.- odpowiedziałam sarkastycznie.
Zaśmiał się cicho, przecierając twarz dłońmi, próbując się przebudzić.
- Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać po prostu nigdy nie słyszałam żeby twój głos był tak zachrypnięty.
- Cóż, to pewnie dlatego że nigdy nie słyszałaś mnie z rana. Oczywiście nie licząc tego czasu kiedy byliśmy dziećmi. Ale teraz chyba będziesz musiała się do tego przyzwyczaić. - powiedział ze smutnym uśmiechem.
- Ja już chyba pójdę pod prysznic.
I tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Wymknęłam się szybkim krokiem z pokoju do łazienki zostawiając Harry'ego samego. W łazience zaczęłam myśleć nad tym jak to będzie, kiedy już zmienimy miejsce zamieszkania. Czy tylko mi się wydaję że łazienka jest najlepszym miejsce do rozmyślania nad sensem życia i innymi takimi głupotami? Albo do śpiewania? Mój głos brzmi w tym miejscu anielsko, szkoda tylko że w reszcie pomieszczeń tak nie jest. Po kilku minutach zorientowałam się że stoję pod tak gorącym strumieniem wody że moja skóra zaczęła zmieniać swój naturalny kolor na ciemno różowy. Jak najszybciej wyłączyłam lecącą wodę i wyszłam z kabiny, żeby następnie porządnie się wytrzeć i ubrać w moje przygotowane wcześniej ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i pokręciłam lekko końcówki moich włosów jak każdego ranka. Kiedy zeszłam na dół pierwszym co zobaczyłam był mój młodszy brat biegający w lewo i w prawo i potem znowu w lewo i tak w kółko jakby szukał czegoś ważnego. Nie miałam zamiaru go o nic pytać, bo w naszej rodzinie wszyscy daliśmy sobie wyraźnie do rozumienia że gdy jedno z nas się śpieszy lub szuka czegoś w pośpiechu najlepiej mu nie przeszkadzać. Weszłam do kuchni w celu przygotowania sobie miski moich ulubionych płatków, których cały zapas przywoził mi tata, za każdym razem kiedy nas odwiedzał. I w tej samej chwili kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam moją mamę pakującą nasze naczynia do wielkich kartonów i Harry'ego zajadającego się moimi płatkami. Jednak to pierwsze bardziej przykuło moją uwagę. Skoro mama już pakowała nasze rzeczy oznaczało to że nie zostało mi długo czasu na spędzenie ostatnich chwil z moją przyjaciółką. I w tym samym momencie przypomniałam sobie o Megan. Przecież miałam się z nią wczoraj spotkać w parku.
Stałam tam tak z rozdziawioną gębą dopóki nie usłyszałam jak Harry woła moje imię. Ocknęłam się, spojrzałam na niego, a potem natychmiastowo sięgnęłam po telefon spodziewając się zobaczyć na nim masę nieodebranych połączeń i wiadomości tekstowych od mojej przyjaciółki. Zamiast tego był na nim tylko jeden sms mówiący: " Przepraszam, ale nie będę mogła się dzisiaj z tobą spotkać, bo mama zaciągnęła mnie na zakupy pod pretekstem kupienia mi sukienki na zakończenie roku. Spotkajmy się jutro o 16:30 w naszym miejscu.". Od razu się uspokoiłam i spojrzałam na Harry'ego, który patrzył się na mnie oczekując jakiegoś wyjaśnienia.
- Spokojnie, po prostu przypomniałam sobie o czymś ważnym.
- Czyli wszystko ok...
- Dzieci czas wychodzić do szkoły. - przerwała mu moja mama.- Kate proszę weź ze sobą coś do jedzenia, bo jestem pewna że w szkole zgłodniejesz.
Przed wyjściem z kuchni zgarnęłam jedno jabłko z jednej z wielu misek z owocami i pobiegłam do przedpokoju żeby założyć moje buty. Harry podążył za mną jak cień. Wyszliśmy z domu zabierając z nami mojego młodszego brata, który chyba w dalszym ciągu szukał czegoś zaciekle. Stwierdziliśmy że będziemy musieli pojechać autobusem żeby być w szkole na czas. Kiedy już tam dotarliśmy wszyscy troje pobiegliśmy do naszych klas. Z Harry'm akurat trafiliśmy na początek sprawdzania obecności, więc nasza nauczycielka historii nie miała do nas pretensji.
Po kilku minutach uświadomiłam sobie że miejsce obok mnie które zazwyczaj zajmowała moja przyjaciółka, było puste. To pewnie dlatego napisała żebyśmy się spotkały po południu w parku. Tylko dlaczego? Przecież miała iść z mamą tylko na zakupy. Pewnie jak zwykle tylko wyolbrzymiam sprawę, a tak na prawdę nic wielkiego się nie stało.
// Dwa lata, minęły dwa lata od ostatniego rozdziału. Pewnie i tak tego nikt nie przeczyta, ale cóż nic nie zaszkodzi go tu opublikować.
- Hej Kat. - tak, tak właśnie kiedyś miał w zwyczaju nazywać mnie Harry.- Przestraszyłem cię?
- Nie no co ty, tylko tak jak każdego ranka robię serie podskoków.- odpowiedziałam sarkastycznie.
Zaśmiał się cicho, przecierając twarz dłońmi, próbując się przebudzić.
- Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać po prostu nigdy nie słyszałam żeby twój głos był tak zachrypnięty.
- Cóż, to pewnie dlatego że nigdy nie słyszałaś mnie z rana. Oczywiście nie licząc tego czasu kiedy byliśmy dziećmi. Ale teraz chyba będziesz musiała się do tego przyzwyczaić. - powiedział ze smutnym uśmiechem.
- Ja już chyba pójdę pod prysznic.
I tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Wymknęłam się szybkim krokiem z pokoju do łazienki zostawiając Harry'ego samego. W łazience zaczęłam myśleć nad tym jak to będzie, kiedy już zmienimy miejsce zamieszkania. Czy tylko mi się wydaję że łazienka jest najlepszym miejsce do rozmyślania nad sensem życia i innymi takimi głupotami? Albo do śpiewania? Mój głos brzmi w tym miejscu anielsko, szkoda tylko że w reszcie pomieszczeń tak nie jest. Po kilku minutach zorientowałam się że stoję pod tak gorącym strumieniem wody że moja skóra zaczęła zmieniać swój naturalny kolor na ciemno różowy. Jak najszybciej wyłączyłam lecącą wodę i wyszłam z kabiny, żeby następnie porządnie się wytrzeć i ubrać w moje przygotowane wcześniej ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i pokręciłam lekko końcówki moich włosów jak każdego ranka. Kiedy zeszłam na dół pierwszym co zobaczyłam był mój młodszy brat biegający w lewo i w prawo i potem znowu w lewo i tak w kółko jakby szukał czegoś ważnego. Nie miałam zamiaru go o nic pytać, bo w naszej rodzinie wszyscy daliśmy sobie wyraźnie do rozumienia że gdy jedno z nas się śpieszy lub szuka czegoś w pośpiechu najlepiej mu nie przeszkadzać. Weszłam do kuchni w celu przygotowania sobie miski moich ulubionych płatków, których cały zapas przywoził mi tata, za każdym razem kiedy nas odwiedzał. I w tej samej chwili kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam moją mamę pakującą nasze naczynia do wielkich kartonów i Harry'ego zajadającego się moimi płatkami. Jednak to pierwsze bardziej przykuło moją uwagę. Skoro mama już pakowała nasze rzeczy oznaczało to że nie zostało mi długo czasu na spędzenie ostatnich chwil z moją przyjaciółką. I w tym samym momencie przypomniałam sobie o Megan. Przecież miałam się z nią wczoraj spotkać w parku.
Stałam tam tak z rozdziawioną gębą dopóki nie usłyszałam jak Harry woła moje imię. Ocknęłam się, spojrzałam na niego, a potem natychmiastowo sięgnęłam po telefon spodziewając się zobaczyć na nim masę nieodebranych połączeń i wiadomości tekstowych od mojej przyjaciółki. Zamiast tego był na nim tylko jeden sms mówiący: " Przepraszam, ale nie będę mogła się dzisiaj z tobą spotkać, bo mama zaciągnęła mnie na zakupy pod pretekstem kupienia mi sukienki na zakończenie roku. Spotkajmy się jutro o 16:30 w naszym miejscu.". Od razu się uspokoiłam i spojrzałam na Harry'ego, który patrzył się na mnie oczekując jakiegoś wyjaśnienia.
- Spokojnie, po prostu przypomniałam sobie o czymś ważnym.
- Czyli wszystko ok...
- Dzieci czas wychodzić do szkoły. - przerwała mu moja mama.- Kate proszę weź ze sobą coś do jedzenia, bo jestem pewna że w szkole zgłodniejesz.
Przed wyjściem z kuchni zgarnęłam jedno jabłko z jednej z wielu misek z owocami i pobiegłam do przedpokoju żeby założyć moje buty. Harry podążył za mną jak cień. Wyszliśmy z domu zabierając z nami mojego młodszego brata, który chyba w dalszym ciągu szukał czegoś zaciekle. Stwierdziliśmy że będziemy musieli pojechać autobusem żeby być w szkole na czas. Kiedy już tam dotarliśmy wszyscy troje pobiegliśmy do naszych klas. Z Harry'm akurat trafiliśmy na początek sprawdzania obecności, więc nasza nauczycielka historii nie miała do nas pretensji.
Po kilku minutach uświadomiłam sobie że miejsce obok mnie które zazwyczaj zajmowała moja przyjaciółka, było puste. To pewnie dlatego napisała żebyśmy się spotkały po południu w parku. Tylko dlaczego? Przecież miała iść z mamą tylko na zakupy. Pewnie jak zwykle tylko wyolbrzymiam sprawę, a tak na prawdę nic wielkiego się nie stało.
// Dwa lata, minęły dwa lata od ostatniego rozdziału. Pewnie i tak tego nikt nie przeczyta, ale cóż nic nie zaszkodzi go tu opublikować.